| |
W środę 8 kwietnia w Radziejowicach przed domem Bożeny Melech, szefowej Stowarzyszenia „Eko Mazowsze” odbyła się pikieta zorganizowana przez Związek Zawodowy „Budowlani” z zakładu PKL Keramzyt.
Pracownicy zakładu, który istnieje od 44 lat i daje miejsca pracy 163 osobom, chcieli w ten sposób pokazać swoje najwyższe zaniepokojenie ciągłymi i uporczywymi odwołaniami i protestami składanymi przez członków Stowarzyszenia „Eko Mazowsze”, wobec decyzji przyznającej PKL Keramzyt pozwolenie zintegrowane, bez którego zakład nie będzie mógł kontynuować swojej działalności. Kilkudziesięciu pracowników zakładu postanowiło, że dość już mają biernego przyglądania się, jak ich zdaniem, członkowie„Eko Mazowsza” próbując zbić kapitał polityczny przed zbliżającymi się wyborami, dążą za wszelką cenę do zamknięcia ich zakładu pracy. Dla wszystkich 163 pracowników jest to bowiem jedyne źródło utrzymania dla nich samych oraz ich rodzin. Nie trzeba więc wyjaśniać, że decyzja o zamknięciu zakładu byłaby dla tych ludzi wręcz katastrofalna w skutkach, gdyż praktycznie z dnia na dzień pozostawiłaby ich bez środków do życia. Postanowiono więc działać i zorganizować pikietę, aby zwrócić uwagę członków Stowarzyszenia „Eko Mazowsze” na ludzki aspekt całej sprawy. Ekologia jest bowiem sprawą niezwykle ważną, ale nie można w niej zapominać o człowieku, który także jest elementem przyrody.
Pikieta, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób w asyście policyjnych radiowozów wyruszyła spod zakładu. Pracownicy wyposażeni w gwizdki, syreny alarmowe nieśli flagi związkowe i transparenty z hasłami: „Nie zabierajcie nam miejsc pracy”, „Keramzytu nie poddamy, bo wszystkie normy spełniamy”, „Żadne eko-szkodniki nie przeszkodzą nam produkować ceramiki”. Cała demonstracja była widoczna z daleka i budziła wyraźne zaciekawienie wśród właścicieli działek położonych wzdłuż trasy przemarszu. Pracownicy wręczali napotkanym osobom odezwę, zawierającą krótką informację o przyczynach pikiety. Cała demonstracja zatrzymała się przed posesją państwa Melech. Ogólne zdziwienie wśród uczestników pikiety wzbudził fakt, że wszystkie okna w domu zabezpieczone zostały konstrukcjami z desek i ciemnej, grubej folii, jakby państwo Melech spodziewali się co najmniej najazdu na ich dom. Pochód zatrzymał się i związkowcy dali znać o swojej obecności dźwiękiem syren i gwizdków oraz rozstawili przenośne nagłośnienie. Następnie głos zabrała Sabina Wachelka, przewodnicząca zakładowych związków zawodowych i Zbigniew Janowski, przewodniczący Krajowych Związków Zawodowych „Budowlani” którzy wyjaśnili, że pikieta ta jest pokojowa, a pracownicy PKL Keramzyt chcieliby porozmawiać i usłyszeć argumenty „Eko Mazowsza” przemawiające za zamknięciem ich zakładu. Poprosili też przedstawiciela stowarzyszenia o wyjście do nich, gdyż chcieliby wręczyć mu swoją odezwę. Apel ten pozostał jednak bez odpowiedzi. Postanowiono więc odczytać odezwę przez mikrofon. W odczytanym oświadczeniu usłyszeliśmy m.in. to, że zdaniem pracowników, firma PKL Keramzyt spełnia wszystkie wymagania i normy, które są wymagane od tego typu zakładu. Ich zdaniem bezpodstawne oskarżenia i pomówienia pseudoekologów z „Eko Mazowsza” próbują jedynie odebrać im i zniszczyć ich miejsca pracy, o które w sytuacji kryzysu gospodarczego jest coraz trudniej. Dalej mówiono o tym, że większość pracowników jest zatrudnionych w zakładzie od kilkudziesięciu lat, a najstarsi od ponad 40 i nie uskarżają się na żadne choroby i dolegliwości z tego tytułu. Oświadczyli też, że Keramzyt podczas swojej działalności nie odnotował żadnego przypadku choroby zawodowej lub śmierci spowodowanej warunkami pracy.
Zdaniem protestujących pracowników działania „Eko Mazowsza” mają na celu jedynie zaistnienie w mediach lub na scenie politycznej w perspektywie zbliżających się wyborów. Uczestnicy pikiety wznosili przy tym hasło: „Pewnie nie wiecie, ale na krzywdzie ludzkiej kapitału politycznego nie zbudujecie”.
Wszystkie jednak hasła i argumenty pozostały bez odpowiedzi ze strony „Eko Mazowsza”, nikt też z członków stowarzyszenia nie pofatygował się by porozmawiać z ludźmi, w których obronie rzekomo występują ekolodzy. Wobec powyższego pikieta udała się w dalszą drogę ulicą Lipową, skąd demonstranci wrócili spokojnie do zakładu.
| |