| |
29 listopada w Sali widowiskowej MOK-u odbyło się spotkanie w sprawie budowy w Mszczonowie spalarni odpadów oraz składowiska odpadów w wyrobisku PKL Keramzyt. Uczestniczyli w nim mieszkańcy gminy Mszczonów i Radziejowice oraz osoby z Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, przedstawiciele rzeszowskiej firmy EKO –TOP, która jest zainteresowana budową spalarni, firmy PKL Keramzyt, a także samorządowcy gminy Mszczonów. W trakcie spotkania doszło do burzliwej dyskusji, w której brakowało spokoju, a niekiedy wręcz rozsądku. Powtarzane w kółko pretensje i zarzuty uniemożliwiały wymianę informacji, a przecież po to spotkanie zostało zorganizowane. „Nie pozwolimy zatruć gminy!”, „nie życzymy sobie śmieciowego królestwa w Mszczonowie!”, „wykupcie od nas działki!” i „kto zechce mieszkać pod kominem?”- to najczęściej powtarzane przez mieszkańców okrzyki. Wielokrotnie powracała też sprawa spadku ceny działek, do jakiej ma ponoć dojść po zrealizowaniu w Mszczonowie obu inwestycji. Trudno to spotkanie zrelacjonować , gdyż chwilami przemieniało się ono w awanturę, a wywoływanym do odpowiedzi specjalistom od razu zarzucano stronniczość, manipulowanie faktami lub wprost kłamstwo. Z drugiej strony dość chętnie przyklaskiwano takim osobom jak: rozpoznany przez zaproszonych gości przedstawiciel firmy konkurencyjnej dla EKO- TOP-u, który podając się za właściciela nowo nabytej działki w Mszczonowie, starał się skompromitować biznesowego rywala, czy też reprezentant ekologicznej organizacji doradzający wprowadzenie segregacji odpadów medycznych, które z wielu powodów są przecież szczelnie pakowane i w takiej właśnie formie, pod ścisłym nadzorem trafiają do spalarni, a więc odzyskiwanie z nich czegokolwiek jest po prostu niemożliwe. Przysłuchując się całej tej słownej batalii próbowałem ważyć racje obu stron. Wątpliwości jak każdy mieszkaniec mam wiele. Podzielić się nimi pragnę w poniższym tekście. Gorąco zachęcam do jego chłodnej analizy.
* * *
Czy śmieci można bezpiecznie utylizować? Bo to, że trzeba sobie z nimi poradzić jest oczywiste. Pozostaje tylko pytanie czy można to uczynić tak, aby człowiek i jego środowisko zanadto na tym nie ucierpiały? Ta dyskusja toczy się już od dawna. Naukowcy i zieloni wysuwają w niej przeciwstawne argumenty i angażują w nią autorytety różnej maści, które przedstawiają swoje ekspertyzy i opracowania. Trudno tu zacytować wszystkie racje obu stron, bo zabrakłoby nam miejsca w prowincjonalnym Merkuriuszu na te wywody uczonych głów, które w dodatku są wypowiadane i pisane językiem niezrozumiałym dla przeciętnego zjadacza chleba. Pozwolę sobie jednak przypomnieć, że kiedyś jeden z takich specjalistów zdobył się na ten wysiłek, aby dość prosto wyjaśnić całą sprawę. Zrobił to nieco przewrotnie stawiając retoryczne pytanie- czy to możliwe, aby ludzkość, która stworzyła technologię pozwalającą na wysłanie swego przedstawiciela w kosmos nie była w stanie bezpiecznie spalić kupy śmieci? Gdy na to spojrzymy w taki sposób problem zdaje się znikać. Gdy dodamy jeszcze do tego, że wszelkie procesy utylizacyjne są obwarowane rygorystycznymi przepisami, a nad przestrzeganiem tych norm czuwa wiele urzędów i organizacji to wydaje się, że powinniśmy pozbyć się wszelkich wątpliwości. Niestety trzeba pamiętać i to dostrzegli także uczestnicy mszczonowskiego spotkania, że w tym wszystkim należy jeszcze pamiętać o tzw. „czynniku ludzkim”. Ten niestety jest zawodny, a tym bardziej trzeba brać go pod uwagę w kraju, w którym przecież nie bez przyczyny powstało powiedzenie, że „przepisy są po to, aby je omijać”. Co jest jednak lepsze, jeden spalarniany komin pod nadzorem, choćby nawet niedoskonałym, czy też wysypiska, w których wybuchają niekontrolowane pożary, następują przesiąki do wód gruntowych i wytwarzają się toksyczne wyziewy roznoszące się swobodnie po całej okolicy. Pozostaje też zadać sobie pytanie, czy w miasteczku, w którym w dużej części domowych pieców pali się odpadami, ktoś jeszcze powinien bać się spalarni. Już słyszę te słowa oburzenia na temat tego skąd czerpię takie informacje. Ależ proszę, już tłumaczę. Wystarczy tylko w jesienny wieczór przejść się mszczonowskimi ulicami, aby poczuć, z jakiego to materiału pozyskuje się ciepełko do ogrzewania domów. Proszę tego nie traktować jako wyrzutu pod adresem mszczonowian. Niestety w taki sposób w obecnej chwili „utylizuje” się odpady w całej Polsce i to z dwóch powodów. Po pierwsze tak najłatwiej i to jeszcze darmowo pozbyć się „niechcianego śmiecia”, a po drugie zgodnie z pseudogospodarską mentalnością szkoda zmarnować taki solidny opał jak stara, gumowa podeszwa, czy też plastikowa butelka. Jest więc „czysto i oszczędnie”, a przy tym cieplutko. Samorząd Mszczonowa stosując nieco podobny tok, myślenia wykoncypował więc sobie, że zamiast składować śmieci na drogich i szybko zapełniających się wysypiskach trzeba je spalić i jeszcze na tym zarobić, w postaci uzyskania energii, przekazywanej wprost do miejskich sieci ciepłowniczej i energetycznej. Dobre to rozumowanie, czy nie? Sądzę, że tu zdania wśród mieszkańców też będą podzielone. Faktem jednak pozostaje, że tak przecież czyni się teraz w całym cywilizowanym świecie i to właśnie spalarnie są dziś uważane za ekologiczną alternatywę dla tlących się i śmierdzących gór śmieci zwanych powszechnie składowiskami.
Podsumowując, uważam więc, że w całej dyskusji na temat spalarni śmieci zasadniczym, pytaniem, które należy sobie postawić jest nie tyle kwestia szkodliwości inwestycji, ale wyboru miejsca jej lokalizacji. Mówiąc kolokwialnie - po co nam jeść tą „żabę”?. Czy nie lepiej, żeby sobie taką spalarnię wybudowali sąsiedzi i to najlepiej tacy w ogóle z drugiego końca osiedla (czyt. województwa)? Kto jednak w takim wypadku zapłaci później za dowóz naszych śmieci do tych sąsiadów, skoro już teraz wysokość śmieciowych opłat jest ponoć nie do przyjęcia? Kto też pokryje milionowe koszty usuwania skutków ekologicznych bomb, jakimi są nasze wysypiska. Słowem jak by się nie odwrócił d... zawsze z tyłu.
Przy okazji spalarnianego problemu, który rozbudził już w mieście niezwykłe emocje zapomniano jakby trochę o temacie „składowiska odpadów P.K.L. Keramzyt z dodatkowymi kwaterami na odpady zawierające azbest i na inne odpady niebezpieczne”. Jest też cała masa pytań szczegółowych i technicznych, na które odpowiedzi mogą udzielić jedynie fachowcy i dlatego gorąco zachęcamy wszystkich mieszkańców do stawiania pytań, na które za naszym pośrednictwem zobowiązali się odpowiadać eksperci ze strony firmy EKO-TOP (firmy zajmującej się projektem spalarni) oraz ci reprezentujący KERAMZYT, w wyrobisku którego ma powstać składowisko odpadów. Czekamy na Państwa sygnały, które można wysyłać na adresy mailowe podane w na stronie internetowej serwisu naszej gminy www.mszczonow.pl.
Marcin Letkiewicz
| |